Komentarze: 1
Wczoraj go spotkalam jak wracalam ze szkoly.. Ide tak sobie z Emi i odruchowo look na ratusz.. siedzial na schodkach z jakims kumplem.. a ja odwalilam szopke [kretynka] - przeszlam doslownie obok i udalam, że go nie widze.. glowa przed siebie, grobowa mina.. nie wiedzialam jak sie zachować.. jeszcze niedawno bylo tak fajnie.. a teraz.. ;( On mnie zlewa gdy do niego pisze to niby czemu ja mam mu sie wieszać na szyji i pokazywać jak bardzo mi zalezy, jak wiele dla mnie znaczy.. obiecalam sobie, że już nigdy nie ponize sie przed kolesiem.. i tak pewnie tego nie dotrzymam.. ale boje sie.. boje kolejnego ciosu.. bo nie wytrzymalabym juz. Moje zachowanie jest śmieszne.. takie glupie 'uniki' nie mają sensu.. przecież predzej czy pozniej i tak stane z nim znów twarzą w twarz.. jestem przewrazliwiona.. musze sie 'uodpornic' zanim zrobie jakikolwiek ruch.. bo nie bez powodu zanim 10x zastanowie sie czy napisac do niego to Roxana każe mi obiecać, że nie bede juz plakac i zalamywac sie.. narazie nic sie nie zmienilo i nie zapowiada sie, że szybko to nastąpi.. ale nadzieja umrze jako ostatnia, zaraz za mną.. i nikt ani nic tego nie zmieni.. =]